Oj, jest bardzo dobrze. Może nie rewelacyjnie, wszak Isla Negra w dalszym ciągu pozostaje winem dostępnym za kilkanaście złotych, ale najnowszy rocznik zdecydowanie jest warty uwagi.
Po raz pierwszy zetknąłem się z tą serią jakieś dwa lata temu i byłem zdziwiony, że za taki niewielkie pieniądze można dostać wino pijalne, oferujące przyzwoity stosunek ceny do jakości. Pod warunkiem, że bierzemy pod uwagę wina w zakresie cenowym 10-30 zł. Było znośnie, trunek miał dość spójną strukturę, owocową dominantę z taniczną nutką w tle. Za te 16 ziko ujdzie. Tym razem jest lepiej.
Nos i usta dość spójne, więc opiszę wszystko w jednym akapicie. Właściwie powinny wystarczyć dwa słowa: Sok porzeczkowy. No, może w nosie bardziej liście porzeczki i odrobina wiśni, ale w ustach dominują czarne owoce. Jest fajnie, owocowo, wino jest w miarę krągłe i bardzo pijalne, choć końcówka wydała mi się lekko przyciężkawa. Alkohol, mimo iż mamy tu ponad 13% jest dobrze ukryty.
Czuć młodość wina i fakt, że zostało stworzone do szybkiej konsumpcji (w rozumieniu: do 2-3 lat od zbiorów, nie picia na hejnał :P), ale daleko mu do ordynarnych sikaczy pokroju Rafiki (brrrr). Jest git, tym bardziej, że kosztuje grosze.
Ocena: 3(5). Ja bym kupił jeszcze nie raz! Wino czysto użytkowe, nie medytacyjne.
Cena: 16 zł
Sklep: Biedronka
Kraj pochodzenie: Chile, Central Valley
Szczep: Carmenere
Rocznik: 2020
Komentarze
Prześlij komentarz