Oj tak, to było dla mnie spore zaskoczenie, bo po pitych wcześniej Jim Beam czy Buffalo Trace bourbony kojarzyły mi się jako alkohole mocno kiepskiej jakości. Hasztag #niewmoichklimatach. Four Roses Single Barrel na ich tle jawi się jako bourbon wręcz deserowy, jakościowo odstający o lata świetlne. Mówiąc wprost, nie smakuje jak cholerna płyta wiórowa. W nosie jest słodko, kremowo, wyraźnymi cytrusami i nutą czerwonych owoców. Brak chamskiej kukurydziano-drewnianej aury jaką można wyczuć we wspomnianych wyżej budżetówkach. Przyjemnie, waniliowo, miodowo, w tle dżem owocowy, zioła. 7/10 W smaku łagodnie, mimo 50% mocy. Miód, słone orzeszki, czerwone owoce, dębina. Bardzo spoko. 6,5/7 Finisz alkoholowy, słony, mocno rozgrzewający, ale nie jest to uczucie nieprzyjemne i wynika z mocy i charakteru trunku (ok 60% to kukurydza, a 30 to żyto). 6/10 Oczywiście wszystko zależy od beczki, wszak to SB, jednak całość wypada bardzo przyzwoic...
+18 / Blog z procentami, o alkoholu, kulturze picia i...